niedziela, 22 grudnia 2013

Szpieg z Krainy Deszczowców










Uszyłam mężowi torbę wielozadaniową. Ma dwie duże przegródki, jedną kieszonkę na zamek, dwie kieszonki na ładowarki, specjalne miejsce na długopisy i e-papieros. I Szpiega z Krainy Deszczowców na froncie. Mam nadzieję, że wytrzyma dłużej niż dwa lata (tyle wytrzymała poprzednia torba z Ciasteczkowym Potworem); jestem tego nawet prawie pewna, gdyż w najbardziej narażonych na otarcia miejscach użyłam tkaniny niezniszczalnej.

sobota, 14 grudnia 2013

Retro kolczyki

Miałam ochotę kupić sobie duże, widoczne kolczyki. Wybór padł na parę o kształcie przypominającym kwiat, w srebrno - czarnej kolorystyce. Osobiście jestem bardzo zadowolona z zakupu. Mimo takich rozmiarów kolczyki wygodnie się zakłada i nosi. I co najważniejsze: pasują do wielu rzeczy z mojej szafy. Mąż sądzi jednak, że jest to model "jak dla starej baby". Cóż, rozumiem ten punkt widzenia. Rzeczywiście takie kolczyki można nazwać stylizowanymi na vintage lub wyjętymi z babcinej szkatułki. Myślę zresztą, że większość rzeczy w stylu vintage balansuje gdzieś na granicy między byciem trendy, a postarzaniem osoby noszącej. I chyba tylko od subiektywnej opinii zależy, po której stronie tej granicy dana rzecz się znajduje.




 zdjęcia: autowyzwalacz
kolczyki - Rossmann
płaszcz - DIY
czapka - DIY
sweter - H&M dział męski
spodnie - second hand
buty - mały sklepik

środa, 27 listopada 2013

Płaszcz z kokardą



zdjęcia: autowyzwalacz
Oto kolejny płaszcz (pierwszy jest tu), który założyłam z radością po długiej przerwie. Zeszłej zimy nie mieściłam się w niego z moim ciążowym brzuszkiem.  Teraz, kiedy mogę nosić go znowu, widzę ponownie jego mankamenty konstrukcyjne (zaprojektowałam i uszyłam go własnoręcznie, co widać tutaj). Jeśli kiedykolwiek znajdę jeszcze czas na uszycie sobie płaszcza, na pewno będzie on trochę luźniejszy, będzie miał bardziej spłaszczone główki rękawów (w sensie płaskie ramiona) i niżej umiejscowione zaszewki piersiowe. Co nie oznacza, że ten płaszcz idzie w odstawkę. Z przyjemnością będę nosić go dalej, bo wiem, że nikt (albo prawie nikt) nie zauważy wad, o których piszę. Ale przede wszystkim będę go nosić, bo jest ciepły, elegancki, dziewczęcy i niepowtarzalny.

płaszcz - DIY
chusta - prezent (H&M)
spodnie - odzież używana (Vero Moda)
buty - Deichmann
torba - CCC
czapka - DIY (wydziergana przez mamę)
sweter - odzież używana (Departure)

niedziela, 24 listopada 2013

Suknia






Przygotowuję kolejną suknię ślubną na indywidualne zamówienie. Jej wyjątkowość będzie polegała głównie na tym, iż będzie to kreacja 2 w 1. Na ślubie panna młoda wystąpi w wersji długiej, natomiast na weselu w długości do kolan. Bez żadnego przebierania się. Jako że klientka ma pełną dowolność zmieniania (dopóki nie kupimy tkanin), projekt wciąż ewoluuje. 

czwartek, 31 października 2013

Odpowiedzialność

Chrzest. Wzięłam na siebie obowiązek (oboje wzięliśmy) wychowania naszej córki w wierze Kościoła rzymsko - katolickiego. Wiem, że w bliskiej przyszłości czeka mnie odpowiadanie na przeróżne pytania oraz dużo ważniejsze i trudniejsze dawanie przykładu. Widziałam nie raz dzieci źle wychowane, a także bezradnych rodziców. Sądzę, że błędów rodzicielskich nie sposób uniknąć, bo zawsze mogą pojawić się w życiu sytuacje, które nas przerosną. Pokrzepia mnie jednak myśl, że mogę liczyć na pomoc z góry, od Kogoś, kto jest nieskończenie mądry i nieomylny.

piątek, 25 października 2013

W bluzie

Moją różową bluzę z Batmanem pokazuję na blogu drugi raz, jednak poprzednio leżała na mnie zupełnie inaczej, gdyż zdjęcia były robione jakieś siedem dni przed porodem. Tym razem więc widoki bez brzucha.




zdjęcia: autowyzwalacz
bluza - Vero Moda outlet
spodnie - odzież używana
buty - Deichmann
kolczyki - chyba Rossmann
szalik - prezent

niedziela, 13 października 2013

Niebieska mini


Oksfordy, o których pisałam w ostatnim poście, a które mam na sobie i tym razem, przeszły już swój chrzest bojowy, zostały rozchodzone i dopasowały się do moich stóp. Jestem z nich dużo bardziej zadowolona niż byłam na początku. Są wygodniejsze niż myślałam i świetnie się komponują z moimi ubraniami.
Ale najbardziej widoczna w dzisiejszym zestawie jest spódniczka. Trochę jak w grze komputerowej dostała kilka żyć, a to jest jej trzecie. Wcześniej była moim przebraniem sylwestrowym. A jeszcze wcześniej miał ją ktoś inny, nie wiem kto, bo kupiłam ją w używanej odzieży. Swoją drogą, zastanawialiście się kiedyś, kim są i jacy są ludzie, których ubrania kupiliście w lumpeksie? Dlaczego np. przestali daną rzecz nosić? Albo jaki mają gust i zawartość szafy? Lub jakie dni przeżyli nosząc tę właśnie rzecz? Temat ten chyba zawsze pozostanie tajemnicą, a jednak pozostawia ogromne pole do snucia opowieści.



 zdjęcia: autowyzwalacz
szalik - prezent od mamy
bluzka - Terranova
spódniczka - odzież używana (Markwald) + DIY
buty - Centro

wtorek, 8 października 2013

To buy or not to buy?

Kupiłam sobie buty, ale nie jestem w stu procentach zadowolona. Tak jak chciałam, są to oksfordy z lakierowanego tworzywa, w dobrej cenie, ale czarne. A marzył mi się jakiś piękny pastelowy kolor... zielony albo różowy, ewentualnie błękitny. Być może nie można mieć wszystkiego. Choć w tak okropnie kapitalistycznym świecie właściwie dlaczego nie?
Myślę, że gdybym kupowała buty przez internet, nie miałabym tego problemu. Znalazłabym dokładnie takie, jak chcę. Ale nie mogłabym ich uprzednio zmierzyć, a dla mnie jest to istotna sprawa.
Być może moja determinacja kiedyś sięgnie zenitu, może kiedyś się odważę, może kliknę bez wahania "dodaj do koszyka", "kup teraz", podam adres i przeleję pieniądze za buty, których nie przymierzyłam. Może kiedy kolejny raz obejdę całe centrum handlowe i znów przekonam się, że jesienią sprzedaje się tylko czerń i brązy, a ja pragnę czegoś zupełnie odwrotnego.




zdjęcia: Michał Grrrr
I'm wearing:
printed top - second hand (Next)
sweater - second hand (Filippa K)
pants - second hand (Vero Moda)
shoes - Centro
bag - CCC
bracelet - bought during Open'er Festival
earrings - H&M 

niedziela, 29 września 2013

The old coat

Mój ukochany wełniany płaszcz ma już ładnych parę lat (nie licząc czasu, kiedy ktoś miał go przede mną, zanim trafił do lumpeksu). Zeszłej jesieni nie mogłam go nosić, bo przeszkadzał mi brzuszek z Lidką w środku, dlatego w tym sezonie tym bardziej cieszyłam się na samą myśl o wyjęciu go z szafy. Przy odświeżaniu okazało się, że ma przynajmniej cztery miejsca wymagające cerowania, jednak nie zraziłam się. Chyba nie posiadam drugiej takiej rzeczy: tak świetnie skrojonej, wykonanej ze szlachetnych materiałów i jednocześnie wyglądającej trochę staroświecko, aczkolwiek drogo (a przynajmniej dużo drożej niż byłabym w stanie zapłacić).



 zdjęcia: Michał Grodecki

I'm wearing:
coat - second hand (Harbro)
sweater - second hand (Marks & Spencer)
pants - second hand (Vero Moda)
shoes - Deichmann
necklace - DIY
bag - CCC
scarf - second hand

poniedziałek, 23 września 2013

Minimalistycznie

Kilka miesięcy temu miałam przyjemność wykonania (czyli skonstruowania i odszycia) sukienki ślubnej dla mojej znajomej. Projektowanie odbywało się wspólnie: szukałyśmy inspiracji wśród zdjęć z pokazów i modyfikowałyśmy to, co nam się podobało zgodnie z wizjami panny młodej. Powstała bardzo skromna i prosta suknia; taka, w jakiej Magda chciała wystąpić tego dnia i taka, jakiej na pewno nie znalazłaby w żadnym salonie. Mnie osobiście jako projektantce i krawcowej (w tym wypadku bardziej krawcowej) ogromną satysfakcję sprawił fakt, że oprócz pożądanego wyglądu, sukienka była wygodna, dobrze się w niej tańczyło i - podobno - zebrała mnóstwo komplementów. Zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu przypadnie do gustu tak daleko posunięta prostota. Z drugiej strony myślę, że to co oferują salony sukien ślubnych nierzadko woła o pomstę do nieba, gdyż jest przeładowane ozdobami i pozbawione jakiegokolwiek stylu. Możliwość uszycia sobie kreacji według własnego projektu jest więc świetną alternatywą.





sobota, 14 września 2013

Let's knit it!

Zrobiło się chłodniej i po kilku miesiącach przerwy znów zajrzałam do pudełek z chustami i szalikami. Na wrześniowe 'ani ciepło, ani zimno' idealnie nadaje się coś, co jest nie za grube i nie opatula szyi zbyt szczelnie. Komin, który wybrałam do dzisiejszego zestawu ma więc wielkie oczka. I wydziergałam go na największych "drutach" ever, a dokładniej na przepołowionym i zaostrzonym kiju od szczotki. Wierzcie mi lub nie - miał chyba ze 3 cm średnicy! Dla jasności dodam, że żadna ze mnie specjalistka włóczkowa: mega druty były pożyczone od Kasi, a techniki dziergania uczyłam się na szybko z filmików internetowych.



zdjęcia: autowyzwalacz
I'm wearing:
shawl - DIY
cape - second hand (s.Oliver)
dark blue top - Terranova
pants - second hand
bag - Allegro
shoes  - Deichmann

Jeśli nie widzisz pola do zostawiania komentarzy, to znaczy, że blogger znów szwankuje i musisz odświeżyć stronę.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Sopot

Pojechaliśmy z mężem i dzidzią nad morze. Niby nic wielkiego, ale biorąc pod uwagę fakt, iż żaden ze mnie podróżnik (lubię być tam, gdzie mieszkam) i to, że dzidzia ma 5 miesięcy oraz to, że nie mamy samochodu; myślę, że chyba czegoś dokonaliśmy. Zrobiłam w dodatku parę zdjęć i z przyjemnością je Wam pokażę.
Trójmiasto jest piękne. Śmialiśmy się z mężem, że dla łodzianina każde miasto jest piękne. I wypatrywaliśmy balkonów z wywieszonymi banerami "sprzedam mieszkanie", szacowaliśmy ceny i szliśmy dalej. Łódź w końcu też ma swój urok ;)

Jeśli nie widzisz pola do zostawiania komentarzy, to znaczy, że blogger znów szwankuje i musisz odświeżyć stronę.