niedziela, 29 września 2013

The old coat

Mój ukochany wełniany płaszcz ma już ładnych parę lat (nie licząc czasu, kiedy ktoś miał go przede mną, zanim trafił do lumpeksu). Zeszłej jesieni nie mogłam go nosić, bo przeszkadzał mi brzuszek z Lidką w środku, dlatego w tym sezonie tym bardziej cieszyłam się na samą myśl o wyjęciu go z szafy. Przy odświeżaniu okazało się, że ma przynajmniej cztery miejsca wymagające cerowania, jednak nie zraziłam się. Chyba nie posiadam drugiej takiej rzeczy: tak świetnie skrojonej, wykonanej ze szlachetnych materiałów i jednocześnie wyglądającej trochę staroświecko, aczkolwiek drogo (a przynajmniej dużo drożej niż byłabym w stanie zapłacić).



 zdjęcia: Michał Grodecki

I'm wearing:
coat - second hand (Harbro)
sweater - second hand (Marks & Spencer)
pants - second hand (Vero Moda)
shoes - Deichmann
necklace - DIY
bag - CCC
scarf - second hand

poniedziałek, 23 września 2013

Minimalistycznie

Kilka miesięcy temu miałam przyjemność wykonania (czyli skonstruowania i odszycia) sukienki ślubnej dla mojej znajomej. Projektowanie odbywało się wspólnie: szukałyśmy inspiracji wśród zdjęć z pokazów i modyfikowałyśmy to, co nam się podobało zgodnie z wizjami panny młodej. Powstała bardzo skromna i prosta suknia; taka, w jakiej Magda chciała wystąpić tego dnia i taka, jakiej na pewno nie znalazłaby w żadnym salonie. Mnie osobiście jako projektantce i krawcowej (w tym wypadku bardziej krawcowej) ogromną satysfakcję sprawił fakt, że oprócz pożądanego wyglądu, sukienka była wygodna, dobrze się w niej tańczyło i - podobno - zebrała mnóstwo komplementów. Zdaję sobie sprawę, iż nie każdemu przypadnie do gustu tak daleko posunięta prostota. Z drugiej strony myślę, że to co oferują salony sukien ślubnych nierzadko woła o pomstę do nieba, gdyż jest przeładowane ozdobami i pozbawione jakiegokolwiek stylu. Możliwość uszycia sobie kreacji według własnego projektu jest więc świetną alternatywą.





sobota, 14 września 2013

Let's knit it!

Zrobiło się chłodniej i po kilku miesiącach przerwy znów zajrzałam do pudełek z chustami i szalikami. Na wrześniowe 'ani ciepło, ani zimno' idealnie nadaje się coś, co jest nie za grube i nie opatula szyi zbyt szczelnie. Komin, który wybrałam do dzisiejszego zestawu ma więc wielkie oczka. I wydziergałam go na największych "drutach" ever, a dokładniej na przepołowionym i zaostrzonym kiju od szczotki. Wierzcie mi lub nie - miał chyba ze 3 cm średnicy! Dla jasności dodam, że żadna ze mnie specjalistka włóczkowa: mega druty były pożyczone od Kasi, a techniki dziergania uczyłam się na szybko z filmików internetowych.



zdjęcia: autowyzwalacz
I'm wearing:
shawl - DIY
cape - second hand (s.Oliver)
dark blue top - Terranova
pants - second hand
bag - Allegro
shoes  - Deichmann

Jeśli nie widzisz pola do zostawiania komentarzy, to znaczy, że blogger znów szwankuje i musisz odświeżyć stronę.