Obiecałam mojemu narzeczonemu ręcznie robioną torbę na jedno ramię (w tych sklepach, do których zaszliśmy, ciężko było o zadowalający egzemplarz). Zrobiliśmy więc rysunki, określiliśmy kolory i wymiary (ma się do niej zmieścić jak najwięcej, a najlepiej wszystko), potem kupiliśmy niezbędne materiały. Do pracy nie wzięłam się od razu: na mój odpowiedni nastrój, wenę i motywację luby musiał czekać jakieś 3 miesiące. Kiedy już się jednak zabrałam, to raz a dobrze. 3 dni bez większych przerw i gotowe.
Pierwszy etap to oczywiście wycinanie wszystkich części składowych torby. Zdjęcie powyżej sugeruje, że tnę papier; jednak jest to bardzo sztywny syntetyk, jakby wkład znajdujący się między podszewką, a warstwą zewnętrzną - to dzięki niemu torba będzie trzymała pion.
Wnętrze torby z wspomnianym wcześniej białym usztywnieniem, metką i przegródką po środku.
Najprzyjemniejsza część zabawy: Ciasteczkowy Potwór, który będzie zdobił klapę.
Powyżej, w dużym zbliżeniu, prace wykończeniowe. Jest to najtrudniejsza część szycia torby i zazwyczaj nie bardzo wiem jak się za nią zabrać i działam powoli, intuicyjnie, często nie wiedząc do końca, jaki to da efekt.
Wymiary torby to 30x40x15 cm, długość paska 135 cm.
Narzeczony zadowolony :)