piątek, 29 kwietnia 2011

Najtrudniej jest się spodziewać rzeczy oczywistych

jeansy - second hand (Vero Moda), koszulka - second hand (Paul & Joe Sister), czeszki - mały sklepik, kolczyki radosne jak słodkie lizaki - prezent DIY, pasek - second hand



Mam na sobie ukochane jeansy; koszulkę, którą chciałam pokazać już bardzo dawno temu (czekałam całą zimę!); nowy lakier do paznokci w kolorze Barbie oraz supertanie i wygodne buty (nie wiadomo dlaczego zwane "czeszkami"). I mogłabym rozpisywać się o tym długo, lecz trudno mi zebrać myśli w chwilę po tym, jak zobaczyłam ślubną suknię Kate Middleton. Wybaczcie mi, że na moment dołączę do szerokiej rzeszy portali plotkarskich, ale po prostu nie mogę się na ten temat nie wypowiedzieć.
Takiej nudy dawno nie widziałam. Czy może być coś bardziej przewidywalnego od sylwetki w kształcie litery "A", długiego trenu, dekoltu w serduszko i koronki zakrywającej plecy i ramiona? Zdaję sobie sprawę, że dworska etykieta prawdopodobnie wymaga sukni bezpiecznej, ale chyba nie do tego stopnia...
Przy całej mojej dezaprobacie, chciałabym też zaznaczyć, iż Sarah Burton (autorka sukni Kate) to projektantka, którą bardzo szanuję. Uważam, że robi świetne ubrania, a jej kolekcje oglądam czasem w kółko, bo zwyczajnie nie chcę się od nich odrywać. I chwała, i sława jej za to, ale minę mam kwaśną.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Chodzi przecież o właściwe proporcje

marynarka, top - second hand, spódnica - DIY, buty - Humanic, wisiorek - H&M 




Czasem przychodzą takie dni, że choćby się wszystkie ubrania z szafy wyjęło, to wydaje się, że żadne z nich nie pasuje do żadnego. Można długo się zastanawiać i długo dobierać, ale bez efektu. Czas ucieka, a zaraz trzeba wychodzić. I wtedy podejmuje się decyzję, do której nie ma się przekonania. A potem ta złość na siebie: 'o matko, jak ja dziś kiepsko wyglądam!'.
W dbałości o swój zewnętrzny wizerunek można się zapętlić. Można popaść w przesadę w analizowaniu, pozwolić sobie zająć myśli tylko szafą i ubraniami, można obrzydzić sobie wszystkie pary butów jakie się ma, wszystkie torebki, a nawet znielubić (niewątpliwie przyjemne) malowanie paznokci. I przy okazji utracić gdzieś luz i swobodę. I zapomnieć, że w codziennym życiu nie chodzi wcale o to, co będziemy jedli i pili albo w co się przyodziewali.

Nie martwcie się o życie, co będziecie jeść, ani też o ciało, w co macie się przyodziać. Życie bowiem więcej znaczy niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie. /Łk 12, 22-23/

Pozdrawiam wszystkich moich Czytelników poświątecznie i nieco refleksyjnie :)

wtorek, 19 kwietnia 2011

Romantycznie

Inspiruje mnie pudrowy róż. Zachwycam się koronką, falbankami i przezroczystościami. Miłego oglądania :)

Projekt - Małgorzata Dudek, fotografia - Paulina Kania, modelka - Beata P. 

Źródło: WGSN.com

Źródło: WGSN.com

Źródło: WGSN.com

Martyna

Źródło: WGSN.com

wtorek, 12 kwietnia 2011

Piorun w miotłę strzelił!

Od niejednej osoby słyszałam już, że Natura doskonale wie, co dla nas najlepsze i z tego właśnie powodu jednym daje włosy kręcone, innym proste, jednym niebieskie oczy, innym piwne... Ja dostałam włosy cienkie, płasko przylegające do głowy, prościutkie. Nawet w najbardziej dżdżysty dzień, jaki potrafię sobie wyobrazić, pozostają one nienaruszone w swej drutowatości. I w związku z tym zawsze marzyłam o lokach.



To nie jest trwała ondulacja, o nie. To najzwyklejsze ślimaczki - świderki domowej roboty. Przyznam, że czuję się trochę dziwnie z taką burzą włosów i już w połowie dnia mam ochotę ją zmoczyć: niech wyschnie i się wyprostuje, jak to ma w zwyczaju. Oczywiście tylko tak myślę, a nie robię, bo wiem, że mając znów proste włosy, czułabym się jak wymoczek (lub nudna, wiecznie napięta uczennica - prymuska).
Nie jestem przekonana co do tego, że Natura wie najlepiej. Nie uważam, że krzywdę sobie robią ci, którzy próbują ją poprawiać. Zawsze warto próbować, bo to może zaowocować miłym odkryciem. Albo przynajmniej zabiciem rutyny.

piątek, 8 kwietnia 2011

'Fine woollens woven in Scotland'





Oto trencz, który niezmiennie kojarzy mi się z brytyjską marką Burberry. Jest zrobiony z pięknej, wełnianej tkaniny (metka głosi, że w Szkocji) i od razu widać, że się nie zmechaci. Poza tym splot z bardzo bliska przypomina zgrzebny worek z juty, co mnie osobiście ujmuje w stu procentach. I niektórzy pewnie pękną z zazdrości jak powiem, że kupiłam go w taniej odzieży za 16 zł (hahahah!).