Oksfordy, o których pisałam w ostatnim poście, a które mam na sobie i tym razem, przeszły już swój chrzest bojowy, zostały rozchodzone i dopasowały się do moich stóp. Jestem z nich dużo bardziej zadowolona niż byłam na początku. Są wygodniejsze niż myślałam i świetnie się komponują z moimi ubraniami.
Ale najbardziej widoczna w dzisiejszym zestawie jest spódniczka. Trochę jak w grze komputerowej dostała kilka żyć, a to jest jej trzecie. Wcześniej była moim przebraniem sylwestrowym. A jeszcze wcześniej miał ją ktoś inny, nie wiem kto, bo kupiłam ją w używanej odzieży. Swoją drogą, zastanawialiście się kiedyś, kim są i jacy są ludzie, których ubrania kupiliście w lumpeksie? Dlaczego np. przestali daną rzecz nosić? Albo jaki mają gust i zawartość szafy? Lub jakie dni przeżyli nosząc tę właśnie rzecz? Temat ten chyba zawsze pozostanie tajemnicą, a jednak pozostawia ogromne pole do snucia opowieści.
zdjęcia: autowyzwalacz
szalik - prezent od mamy
bluzka - Terranova
spódniczka - odzież używana (Markwald) + DIY
buty - Centro
sliczne zdjecia, inspirujesz :) bardzo podoba mi się ta spodniczka, pozatym lubie takie stylizacje i czulabym się w niej dobrze, :)
OdpowiedzUsuńjak zawsze pięknie :), piękna kreacja w pięknej scenerii - tak trzymać ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńButy <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdeczne
http://zocha-fashion.blogspot.com/