W kwestii kroju i szycia doszłam już do takiej wprawy, że rzadko zdarzają mi się wpadki. Mam na myśli sytuacje, kiedy po drodze okazuje się, że coś źle zszyłam albo (nie daj Boże!) skroiłam. Wpadki sprawiają, że cała wielka przyjemność z robienia czegoś samemu nagle odchodzi i zostawia za sobą głównie niesmak. Rozpoczęta praca przestaje już interesować i pojawiają się pytania: Kończyć? Nie kończyć? Czy w ogóle opłaca się to poprawiać?
Od mniej więcej roku nosiłam się z myślą, by uszyć sobie zimowy płaszcz. Wreszcie znalazłam na to czas. Niestety po drodze zdarzyła mi się wpadka, która odebrała mi prawie całą przyjemność szycia. Nie poddałam się jednak i, pomimo niechęci, poprawiłam co trzeba i dobrnęłam do końca. Efekt jest chyba zadowalający.
I'm wearing:
coat - DIY
scarf - a gift
boots - Deichmann
chyba nie dałabym rady xD
OdpowiedzUsuńsuper Ci to wyszło! szacun!
OdpowiedzUsuńgratuluję ! ja chyba wybrałabym bardziej prosty krój, moze ze skórzanymi rękawami, ale to twój styl : D
OdpowiedzUsuńrewelka :D, gratulacje !!
OdpowiedzUsuńładnie to zrobiłas, gratuluję;)
OdpowiedzUsuńO rety! Samemu zrobić płaszcz! Podziwiam i gratuluje, super wyszło!
OdpowiedzUsuńpodziwiam:) sama od czasu do czasu coś uszyję, ale taki płaszcz to już profeska:)
OdpowiedzUsuńwow, też bym chciała tak umieć...
OdpowiedzUsuńhehe, kroiłaś aksamit z włosem? ;)
OdpowiedzUsuńBoski płaszcz, podoba mi się zamek oraz to, że ma inne rękawy :))
@Biurowa: Nie, skroiłam wszystko dobrze, ale przyszyłam do podszewki za grubą warstwę watoliny i musiałam ją potem ręcznie wydzierać :/
OdpowiedzUsuńim więcej Twoich rzeczy oglądam, tym bardziej Cię podziwiam - zarówno po względem koncepcyjnym, jak i wykonawczym. kurcze, brawo.
OdpowiedzUsuń