środa, 8 sierpnia 2012

Golden shoes


            Jeśli idzie o ubrania, jestem zdania, że gdy tylko można zejść z kosztów bez widocznego uszczerbku na wyglądzie, warto to zrobić. Teorię tę potwierdzam za każdym razem, kiedy kupuję używaną odzież. Zamiast 100 złotych, płacę 10. Jestem pro eko, bo wykorzystuję powtórnie.
            Oczywiście rozumiem też stanowiska osób „anty ciuchlandowych”. Można zwyczajnie nie mieć cierpliwości do szperania (tym bardziej bezowocnego). Można chcieć tylko rzeczy super modnych. Albo też nie mieć czasu zaglądać w miejsca czynne o nie do końca dobrze pomyślanych porach (na przykład pn – pt 10-18).
            Powyższe przeszkody u mnie prawie nie występują, więc kupuję i wykorzystuję powtórnie co tylko się da. Miałam jednak mały dylemat, gdy przyszedł czas na znalezienie (tudzież zaprojektowanie) sukienki ślubnej oraz butów. Jak wykorzystać ponownie tak bardzo jednorazowe rzeczy? Myślę, że suknię ślubną można wypożyczyć, a potem oddać (co się niestety słabo kalkuluje!) albo po prostu kupić, a potem komuś sprzedać. Nawiasem mówiąc, moją kieckę właśnie chciałabym „podać dalej” za niewielką kasę. A buty? Od początku było dla mnie jasne, że nie będę na co dzień chodzić w białych szpilkach. Chciałam jakichś stosownych do okazji, a jednak nadających się do powtórnego wykorzystania. Dlatego skierowałam swoje kroki do New Look i wybrałam świecące brokatowe cudeńka. Kosztowały 80 złotych w karnawałowej wyprzedaży. Chodzę w nich też do pracy. 




I'm wearing:

black top - H&M
skirt - second hand (Only)
leggings - DIY (sewed by my mum)
shoes - New Look
bag - CCC
sweater - second hand (Filippa K)
earrings - Rossmann

3 komentarze: