Jeśli idzie
o ubrania, jestem zdania, że gdy tylko można zejść z kosztów bez widocznego
uszczerbku na wyglądzie, warto to zrobić. Teorię tę potwierdzam za każdym
razem, kiedy kupuję używaną odzież. Zamiast 100 złotych, płacę 10. Jestem pro
eko, bo wykorzystuję powtórnie.
Oczywiście
rozumiem też stanowiska osób „anty ciuchlandowych”. Można zwyczajnie nie mieć cierpliwości
do szperania (tym bardziej bezowocnego). Można chcieć tylko rzeczy super
modnych. Albo też nie mieć czasu zaglądać w miejsca czynne o nie do końca
dobrze pomyślanych porach (na przykład pn – pt 10-18).
Powyższe
przeszkody u mnie prawie nie występują, więc kupuję i wykorzystuję powtórnie co
tylko się da. Miałam jednak mały dylemat, gdy przyszedł czas na znalezienie
(tudzież zaprojektowanie) sukienki ślubnej oraz butów. Jak wykorzystać ponownie
tak bardzo jednorazowe rzeczy? Myślę, że suknię ślubną można wypożyczyć, a
potem oddać (co się niestety słabo kalkuluje!) albo po prostu kupić, a potem komuś
sprzedać. Nawiasem mówiąc, moją kieckę właśnie chciałabym „podać dalej” za niewielką kasę. A buty? Od początku było dla mnie jasne, że nie będę na co
dzień chodzić w białych szpilkach. Chciałam jakichś stosownych do
okazji, a jednak nadających się do powtórnego wykorzystania. Dlatego skierowałam
swoje kroki do New Look i wybrałam świecące brokatowe cudeńka. Kosztowały 80
złotych w karnawałowej wyprzedaży. Chodzę w nich też do pracy.
I'm wearing:
black top - H&M
skirt - second hand (Only)
leggings - DIY (sewed by my mum)
shoes - New Look
bag - CCC
sweater - second hand (Filippa K)
earrings - Rossmann
buty <3
OdpowiedzUsuńŚwietna stylizacja, piękne buty! :)
OdpowiedzUsuńNice outfit!You look so cute!
OdpowiedzUsuń