sobota, 27 kwietnia 2013

At the same time

Myślę, że pierwsze miesiące macierzyństwa spokojnie można nazwać Szkołą Robienia Kilku Rzeczy Na Raz ze specjalizacją 'zaspokajanie potrzeb niemowlęcia przy jednoczesnym zaspokajaniu potrzeb własnych'. Tak podstawowe sprawy jak na przykład jedzenie załatwiam bujając wózek wolną ręką. Ale są też rzeczy mniej niezbędne do życia, a jednak konieczne, by czuć się atrakcyjną czy po prostu zadbaną. I tu także można kombinować na różne sposoby. Manicure bardzo łatwo robi się podczas karmienia piersią - tak tak: dziecko leży, ja leżę, a moje ręce są wolne. Niestety w tej pozycji niewygodnie korzysta się z laptopa (choć prawdziwe desperatki i tak zniosłyby przekrzywianie głowy, bolący kark i czytanie tekstów bokiem). Dlatego też opracowałam niedawno nowy lepszy sposób: dzidzia leży na podusi na moich kolanach i śpi (opcjonalnie dochodzi bujanie nogami dla twardszego snu), a laptop stoi obok i co cenne - równolegle do linii moich oczu. Dodawanie nowych wpisów na blogu jest więc teraz podwójną przyjemnością :)


I'm wearing:
jacket - second hand (lisa k)
top - second hand (H&M)
pants - second hand (Miss Selfridge)
shoes - Deichmann
bracelet - a gift (Promod)


2 komentarze: